3. Historia mody

3.10. Świat na wysokich obcasach

Marilyn Monroe zapytana kiedyś, co myśli na temat szpilek, odpowiedziała: „Nie wiem, kto je wymyślił, ale my kobiety zawdzięczamy mu bardzo wiele.” Trudno nie zgodzić się z tą opinią, warto jednak pamiętać, że buty na wysokim obcasie, dziś zajmujące jedno z honorowych miejsc w damskiej garderobie, na początku swojej historii były… obuwiem męskim idealnie nadającym się do pracy w rzeźni.

 

„Nie diamenty, ale obcasy są najlepszym przyjacielem kobiety” – te słowa wypowiedziane przez amerykańskiego pisarza, Williama Rossi stanowią niezwykle celną charakterystykę stosunku współczesnych kobiet do butów na wysokim obcasie. Panie je kochają, wciąż marząc o kolejnych parach. Nie ma się jednak czemu dziwić, skoro szpilki już ponad pięćdziesiąt lat temu przestały być wyłącznie jednym z elementów damskiej garderoby, stając się budzącym pożądanie fetyszem, symbolem kobiecości, drapieżności i pewności siebie. Początki ich historii nie zwiastowały jednak, aż tak spektakularnej kariery…

Buty wynaleźli nasi antyczni przodkowie, by zapobiec wszelkim niedogodnościom, jakie napotykała ludzka stopa dotykając powierzchni ziemi. Starożytne modele obuwia musiały być przede wszystkim funkcjonalne i wygodne. Płaskie podeszwy, wykonane z trzciny lub skóry, często złocono, w Grecji na ich spodzie umieszczano podobizny ukochanych osób, po to by być z nimi na każdym kroku, w Egipcie natomiast – portrety wrogów, których w ten metaforyczny sposób można było zdeptać.

Pierwsze buty na obcasie stworzone zostały nie z myślą o podkreśleniu kobiecych atutów, ale dla starożytnych, egipskich rzeźników, chcących chronić swoje stopy przed brodzeniem w kałużach krwi. W średniowieczu z kolei armia Czyngis-chana w swoim ekwipunku posiadała obuwie z cholewami i obcasem, ułatwiającym utrzymanie stóp w strzemionach.

Kobiety zaczęły nosić wysokie buty dopiero w wieku XV. U progu piętnastego stulecia, w Wenecji prawdziwym krzykiem mody były chopine – damskie obuwie składające się z lekkich pantofelków, do których przymocowane były, pokryte aksamitem i zdobieniami, bardzo grube zelówki z korka lub drewna. Pierwotnie chopine miały ratować jedwabne suknie przed błotem zalegającym na weneckich ulicach, szybko jednak stały się modnym symbolem statusu społecznego, pozwalającym „wznieść się ponad pospólstwo”. Kiedy grubość podeszwy zaczęła przekraczać granicę 70 cm, przechadzka możliwa była jedynie dzięki wsparciu silnych ramion służby. Chopine, nazywane często spacerującymi stołkami cenione były także przez mężczyzn, mających pewność, że żony ubrane w tak niewygodne obuwie nie będą w stanie potajemnie wymykać się z domu. Ostatecznie jednak buty o ponad półmetrowych podeszwach zakazane zostały przez weneckich dożów, którzy swoją decyzję argumentowali ogromną ilością poronień, jakie miały miejsce podczas przechadzek w chopine. Ale zanim zakaz ten wszedł w życie, spacerujące stołki zdążyły podbić serca mieszkanek innych regionów Starego Kontynentu. Wciąż jednak zmagały się z licznym gronem przeciwników. W Anglii wprowadzono nawet przepis, na mocy którego mężczyzna mógł rozwieść się ze swoją żoną, jeśli po ślubie okazałoby się, że jego wybranka po zdjęciu obuwia jest dużo niższa.

Chopine

 

W XVI wieku obniżono przód podeszwy, tworząc doskonale znane nam dziś koturny i tym samym pozbawiając chopine tytułu modowego hitu.

 

Za pierwszą użytkowniczkę damskich butów na wysokim obcasie uważa się włoską księżną Katarzynę Medycejską, żonę króla Francji – Henryka II. W roku 1533, czternastoletnia Katarzyna ze niecierpliwieniem oczekiwała swojego debiutu na francuskim dworze. Ta bardzo niska, szczupła i niezbyt urodziwa młoda kobieta, postanowiła nieco zatuszować mankamenty swojej urody i olśnić męża oraz zgromadzonych na ceremonii gości, swoją ślubną kreacją. W realizacji tego trudnego zadania pomogli jej florenccy rzemieślnicy, którzy stworzyli dla księżnej buty, jakich do tej pory świat nie widział. Jedna z legend głosiła, że ślubne pantofelki Katarzyny zaprojektował sam Leonardo da Vinci. Ta sensacyjna wiadomość daleka jest jednak od prawdy, bowiem wielki mistrz renesansu zmarł w roku 1519.

Buty przywiezione przez księżną na dwór francuski, w błyskawicznym tempie zyskały ogromną popularność w kręgach europejskiej arystokracji i nie traciły jej przez kolejne trzy stulecia. Obuwie o podeszwach i kilkunasto centymetrowych obcasach w kolorze czerwieni (barwie najtrudniejszej do uzyskania i tym samym najdroższej) stało się symbolem arystokratycznego statusu i noszone było zarówno przez kobiety, jak i mężczyzn. Panie ukrywały je pod sięgającymi ziemi sukniami, panowie natomiast prezentowali w pełnej krasie. Na wersalskim dworze Ludwika XIV buty ze złotą klamrą, na lekko zwężającym się ku dołowi, czerwonym obcasie były jedynym dopuszczalnym obuwiem. Sam władca pochwalić się mógł kolekcją obejmującą ponad 120 par.

Wybuch Rewolucji Francuskiej gwałtownie zmienił bieg obuwniczej historii. W duchu rewolucyjnych idei głoszących równość całego narodu francuskiego za noszenie, tak jednoznacznie kojarzących się z arystokracją, butów na wysokim obcasie można było trafić na szafot. Doświadczyła tego sama królowa Maria Antonina, którą oskarżano o nadmierną rozrzutność w kompletowaniu garderoby, składającej się nie tylko z setek niezwykle oryginalnych i kosztownych strojów, ale także blisko 500 unikatowych par obuwia. W obliczu tak niefortunnych okoliczności o wysokich obcasach na jakiś czas trzeba było zapomnieć.

Buty pozwalające dodać sobie kilka centymetrów wzrostu powróciły do modowych łask w połowie XIX wieku, między innymi dzięki wynalezieniu maszyny do szycia, pozwalającej na zwiększenie produkcji i znaczące urozmaicenie obuwniczej oferty. Ale obcasy ponownie nosić zaczęły tylko europejskie elegantki – panowie zrezygnowali z powrotu do arystokratycznych tradycji i pozostali przy butach na płaskiej podeszwie. Ówczesne entuzjastki trendu na wysokie pantofelki, głosiły wszem i wobec, że obuwie tego typu nie tylko podnosi komfort dla stóp w czasie długich spacerów, ale ma też zbawienny wpływ na całą sylwetkę. Jednak mimo statusu niekwestionowanego krzyku mody, obcasy, równie często co z pochwałami spotykały się z falą ostrej krytyki, kierującej się przeświadczeniem, że buty na obcasie to nic innego, jak „szatańskie kopyta”. Zdaniem największych przeciwników tej obuwniczej mody kobieta, zakładając wysokie pantofle w trybie natychmiastowym zmieniała się w bezwzględną femme fatale, której głównym życiowym celem i zajęciem jest polowanie na żonatych mężczyzn.

Przez całe dziewiętnaste stulecie panie skrupulatnie ukrywały buty pod ciężarem swoich długich sukni. Damskie pantofle ujrzały światło dzienne dopiero z nastaniem wieku XX, którego każda kolejna dekada przynosiła modę na coraz krótsze stroje. Projektanci obuwia mogli w końcu pozwolić sobie na popuszczenie wodzów fantazji. W latach 20. twórcami najbardziej spektakularnych projektów, byli szewcy włoscy. Świat nie był jednak jeszcze gotowy na tak ekstrawaganckie dzieła sztuki obuwniczej, jak chociażby stworzone przez Andre Perugia wysokie, wieczorowe sandały z zamszu i skóry węża.

Bardzo odważne koncepcje prezentował także Francuz Roger Vivier, który zadebiutował w roku 1937 i utrzymywał się na jednej z czołowych lokat w branży przez blisko 50 lat. Znakiem rozpoznawczym Viviera stały się oryginalne obcasy – niewysokie, smukłe i lekko odgięte „przecinki”, czy drewniane graniastosłupy o przekroju trójkąta. Roger Vivier jest także wynalazcą, inspirowanych weneckimi chopine, współczesnych butów z okazałym obcasem i niwelującą jego wysokość platformą.

W roku 1937 pojawił się rewolucyjny model, stworzony przez włoskiego projektanta Salvatore Ferragamo, czyli but na koturnie z solidnie zbudowanym obcasem, tworzącym trójkątną podstawę, łączącą podeszwę z ziemią. Nowością było także zastosowanie do produkcji podeszwy kilku, sklejonych warstw korka, pokrytych różnokolorową, welurową skórką. Ferragamo, autorowi ponad 10 tysięcy wizjonerskich modeli obuwia, przypisuje się również zapoczątkowanie w Stanach Zjednoczonych mody na eleganckie sandały do noszenia także poza plażą. Trend ten, aż do końca II wojny światowej budził jednak wiele kontrowersji, bo sam Vogue donosił, że buty odsłaniające palce i pięty są zbyt skąpe, aby nosić je na ulicy.

Wojenna rzeczywistość, a wraz z nią niedobory tkanin i innych surowców, przyczyniły się do znaczących reglamentacji w modzie. Stroje stały się skromniejsze, a damskie pantofle dużo niższe. W Stanach Zjednoczonych produkowano buty o obcasie nieprzekraczającym granicy 2,5 cm, w Wielkiej Brytanii natomiast centymetrów 5.

Początek lat 50. przyniósł kolejny gwałtowny zwrot w historii obuwia – na arenę mody triumfalnie wkroczyły szpilki. Nikt nie zna dokładnej daty ich powstania, wiadomo jednak, że do tytułu wynalazcy pretendowali Ferragamo i Vivier. Włoski rodowód szpilek potwierdza także ich pierwotna nazwa – czyli pochodzące ze słonecznej Italii słowo stiletto, tłumaczone jako mały sztylet. Bardzo wysokie i wąskie obcasy, wzmocnione stalowym prętem, dzięki któremu nie uginały się pod ciężarem ciała pojawiły się między innymi w 1953 roku, w kolekcji haute couture Christiana Diora i zaprojektował je właśnie Vivier.

Nie obyło się jednak bez słów ostrej krytyki – już w pierwszych prasowym anonsie na temat nowego modelu obuwia, zamieszczonym na łamach angielskiego Daily Telegram opisano szpilki, jako „śmiałą i bardzo jednoznaczną aluzję do męskiej erekcji”. Mimo moralnego oburzenia zbudzonego w bardziej konserwatywnych środowiskach, buty, podkreślające wszystkie atrybuty kobiecości w błyskawicznym tempie podbiły serca największych ówczesnych gwiazd Hollywood, stając się z czasem obowiązkową pozycją w niemalże każdej z damskich kolekcji butów. Jednak nie ma się czemu dziwić, skoro ich ambasadorkami były gwiazdy formatu Marilyn Monroe, która dzięki parze szpilek różniących się nieco między sobą wysokością obcasa stworzyła jeden ze swoich znaków firmowych – zmysłowe kołysanie biodrami podczas chodzenia.

W latach 60. XX wieku dużą popularnością cieszyły się wysokie, zabudowane botki oraz rozsławione przez Audrey Hepburn obcasy w kształcie kieliszka. Kolejna dekada ponownie przyniosła modę na idealnie pasujące do spodni dzwonów – platformy i koturny. W latach 80. rynek obuwniczy podbił model princess, czyli wypromowane przez księżnę Dianę, pantofelki o obcasach, zwężających się delikatnie ku dołowi. Schyłek XX wieku zainaugurował z kolei sukces wielkich mistrzów sztuki obuwniczej, takich jak Manolo Blahnik, Jimmy Choo, czy Christian Louboutin – prawdziwych wizjonerów, których projekty zajmują czołowe pozycje na liście marzeń milionów kobiet na całym świecie.

Współcześnie największą sławą w branży cieszy się bez wątpienia Louboutin – francuski projektant, który odkrył swoją pasję, dzięki wagarom.Młody Christian zamiast szkolnej ławki często wybierał wyprawy do paryskich kabaretów, gdzie godzinami mógł wpatrywać się w roztańczone, ubrane w niebotycznie wysokie szpilki, nogi artystek. Wtedy właśnie postanowił, że wyczaruje buty dające „komfort i lekkość oraz poczucie niezależności i władzy”, że stworzy „kobietę piękną i seksowną, której nogi wyglądać będą na tak długie, jak jest to tylko możliwe”.Początki nie należały jednak do najłatwiejszych. Kiedy w 1992 roku otworzył w Paryżu swój pierwszy butik, był nie tylko projektantem, ale także szewcem, dekoratorem sklepu oraz sprzedawcą. Wtedy też, według legendy zainspirowany widokiem pewnej kobiety malującej paznokcie czerwonym lakierem, stworzył swój znak rozpoznawczy- czerwoną podeszwę.Świat usłyszał o nim dopiero kilka lat później, gdy pewna amerykańska dziennikarka zauważyła, jak księżniczka Monako Karolina, wykupuje niemalże połowę asortymentu paryskiego butiku Christiana. Ta niezamierzona reklama wystarczyła, by obuwie sygnowane nazwiskiem Louboutin stały się obiektem pożądania kobiet na całym świecie.

Mimo długiej listy swoich zalet, buty na wysokim obcasie nie należą do najwygodniejszych. Jednak, jak ich nie kochać skoro,  francuski reżyser Sacha Guitry powiedział: „Kobiety włożyły szpilki, by mogły być całowane przez mężczyzn nie tylko w czoło.”

Zdjęcia/ilustracje internet
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu wykorzystujemy jedynie jako materiał ilustracyjny i nie używamy ich do celów komercyjnych ani handlowych.
Marta Leśniak

Marta Leśniak

- z wykształcenia historyk sztuki. Miłośniczka mody - zjawiska, które interesuje ją nie tylko w aspekcie historii i sztuki ale także w wymiarze praktycznym,- laureatka wszystkich szkolnych konkursów literackich- pisze i publikuje także artykuły i artykuliki dla Coffee News- planuje doktorat z historii mody